Festiwal filmowy w Wenecji
ogłosił wczoraj swój tegoroczny program. Jego zawartość nie wszystkim przypadła do gustu. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że w konkursie głównym jest za mało filmów wyreżyserowanych przez kobiety. Kontrowersje wzbudziła również decyzja, by do walki o Złotego Lwa zaprosić
Romana Polańskiego, na którym wciąż ciąży oskarżenie o gwałt na nieletniej. Szef festiwalu
Alberto Barbera postanowił odnieść się do zarzutów w wywiadzie dla branżowego dziennika "Variety".
Getty Images © Laurent Viteur Włoch zaznaczył, że nigdy nie umieści w programie imprezy utworu nakręconego przez kobietę tylko po to, by podnieść statystyki. Jedynym kryterium doboru jest dla niego jakość filmu.
Barbera zwrócił jednak uwagę na to, iż z roku na rok w Wenecji rośnie liczba reżyserek. - W tym roku we wszystkich sekcjach, wliczając w to "Venice Classics", 24% filmów zostało zrealizowanych przez kobiety. W ubiegłym roku wskaźnik wynosił 20% - wylicza dyrektor imprezy. W sekcji krótkich metraży pod połową zakwalifikowanych tytułów podpisały się reżyserki. W sekcji VR 68% zgłoszonych filmów pochodziło od kobiet.
Jeśli chodzi o
Romana Polańskiego, szef festiwalu uważa, że trzeba oddzielić życiorys reżysera od jego twórczości. - Jeśli nie potrafisz dokonać rozróżnienia między nagannymi postępkami osoby a jej wartością jako artysty, zaprowadzi cię to donikąd - tłumaczył -
Polański jest wielkim artystą, jednym z ostatnich wielkich europejskich autorów. Nawet przez sekundę nie wahałem się, czy wziąć jego dzieło. Zdaniem Barbery ekranizacja
"Oficera i szpiega" to wspaniały film dorównujący poziomem oscarowemu
"Pianiście". Na koniec wywiadu Włoch został zapytany o
"Jokera", który także walczy o Złotego Lwa. - To najbardziej zaskakujący film, jaki mamy w tym roku - mówi dyrektor - Zmierza wprost po Oscary, chociaż jest surowy, mroczny, brutalny. Widać w nim niesamowitą ambicję i rozmach.
Festiwal w Wenecji rusza pod koniec sierpnia. Na Lido nie zabraknie korespondentów Filmwebu.