książkę "Amsterdam Parano" i w tej książce autor pisze,że oglądał ten film kilkanaście lub kilkadziesiąt razy(już dokładnie nie pamiętam) więc jeśli podobała mi się książka kolesia,który opisuje w niej swoje prawdziwe życiowe przygody to postanowiłem obejrzeć przynajmniej raz film,który autor książki oglądał wiele razy.Problem polega jednak na tym,że autor książki za każdym razem,gdy oglądał ten film to znajdował się pod wpływem środków ogłupiających zwanych potocznie narkotykami a ja film oglądałem na trzeźwo i stwierdzam,że w tym stanie film jest nie do strawienia,przynajmniej dla mnie.
Ja obejrzałem na trzeźwo i czułem się po obejrzeniu jakbym coś delikatnie wziął. ;-)
w tym temacie są moje moje dwa posty mówiące co nieco o filmie: http://www.filmweb.pl/film/Las+Vegas+Parano-1998-772/discussion/Czym+jest+las+ve gas+parano,1464835
I wcale nie trzeba być naćpanym żeby miło się oglądało film, tylko chyba mało kto jest wstanie obejrzeć i zrozumieć taki film jeśli nigdy w życiu choćby nie otarł się o coś podobnego... ;) Choć wiadomo w takich filmach jedynie pokazywane są plusy takiego życia... ;)
Zgadzam się,ostatnio zauważyłem że wiele filmów o używkach jest tak zrobione by jednak w jakiś sposób zniechęcać młodych ludzi do mocnych narkotyków tutaj jest na odwrót.Las Vegas Parano aż kusi by coś wziąć nie jest to zbyt dobre ale sam film ukazuje w niezły sposób podróż na haju.Ocena 6/10.