Chociaż on sam zagrał znakomicie, tuż za „Obywatelem Kane” jego najlepsza rola.
Dobra, to tak: hermetyczna scenografia, teatr przeniesiony do kina z minimalnymi zmianami. I tak np. scenę w której Makbet knuje w wielkiej sali tronowej, oglądałem z... nieufnością. O ile w teatrze rozumiem, gdy scena pustoszeje i wtedy jedna osoba zostaje i gada o czym chce, i nikt jej nie podsłucha, ale w filmie takie zagranie już się nie sprawdza. Sala wielka, a ten się drze o swoich planach... Nie, nie kupuję tego.
5/10