Co się dzieje po chwilach ognistego seksu, kiedy związek musi przetrwać? Ano zaczynają pojawiać się nieporozumienia, roszczenia i zwykłe życiowe komplikacje. Oczywiście, trzeba rozmawiać, ale nie zawsze dwie osoby w tym samym czasie są chętne mówić.
Film momentami bywa męczący, ale nie na tyle, żeby nie dało się przebrnąć.
Jeśli jesteś nastolatkiem i zabierasz się do oglądania...odpuść sobie na kilka lat. Więcej przeżyjesz, będziesz bogatszy o doświadczenia, nieporozumienia i problemy...więcej zrozumiesz i nie stwierdzisz, że wieje nudą :)
Nikogo,kto był w związku,ten film nie powinien przekonać. Za bardzo uładzony i cukierkowaty. Pasierb, który lubi macochę... No cóż, może i tak, ale ja znam prawdziwą sytuację,kiedy takie dziecko nienawidziło macochę i intrygowało dotąd, aż ją rozwiodło ze swoim ojcem. Myślę, że taka sytuacja byłaby ciekawsza do pokazania w filmie. 4/10
Na moje oko relacje pasierb + macocha wcale nie są ugładzone, cukierkowe, czy proste. Myślę, że gdyby jeszcze bardziej zaognić ten wątek, z filmu wyszłoby masło maślane - i tak mamy do czynienia z kilkoma konfliktami.
Ponad to, nie każde dziecko wchodzące w układ rodzic + nowy rodzic stwarza problemy, więc czy taki układ rzeczywiście nie przekonuje?
Możesz przecież mieć swoje zdanie, ale sama widzisz że konflikty w tym filmie były takimi sobie drobnymi pół-konfliktami. I tak wyszło masło maślane. Film powinien mieć coś do powiedzenia- w tym filmie tego zabrakło.
Will i tak miał dość dobry kontakt ze swoją macochą. Na pewno nie była to dla niego komfortowa sytuacja zważając na fakt że miał 3 kobiety w swoim życiu, 2 mężczyzn, zmarłą siostrę oraz nowego braciszka. Trochę duży bagaż jak na 8 latka, ale na tym akurat specjalnie się nie skupiają w filmie.
Moim zdaniem film bardzo dobrze oddaje to co dzieje się w małżeństwie/ związku/ miłości po stracie dziecka.
Niech to dziecko ma pięć miesięcy, dwa dni a nawet osiem lat. Zawsze działa tak samo.
Pojawia się kryzys do którego rozwiązania trzeba dorosnąć - nawet jeśli jest się już dorosłym....
To niewyobrażalna tragedia. I szczerze mówiąc popłakałam się na tym filmie. Bo choć jak autorka tematu wspomniała : film bywa momentami dłużący się i nudnawy...to jednak ma w sobie coś co łapie za serce , a g głowie pojawia się myśl co ja bym zrobiła na miejscu głównej bohaterki ?!
P.S nie każdy pasierb MUSI nienawidzić macochy.
Nie uważam, by film miał nużące momenty. Ja się nie nudziłam, mimo że nie przepadam za filmami obyczajowymi/dramatami.
Ten był taki... prawdziwy, naturalny, bez żadnego zbędnego patosu. Nawet Portman wyglądała w nim naturalnie, z tymi trochę potarganymi, kręconymi włosami.
Jeśli chodzi o związek - uważam że w Jackowi i Emilii potrzebna była przerwa, musieli na chwilę wydostać się z tego "rollercoastera", by odsapnąć, zrozumieć swoje uczucia.