O jego twórczości napisano już wszystko. Ja jednak dodam swoje 5 gorszy. Przed obejrzeniem filmu, był to dla mnie po prostu piękny utwór (Gabriel's Oboe), mistrzowsko zgrany i wzruszający. Po obejrzeniu filmu stał się dla mnie czymś mistycznym. Tragiczne losy jezuitów i indian splecione w tle tej pięknej melodii. Zawsze słucham, gdy czuję, że moje życie jest pełne niepewności i nie wiem jak dalej postąpić. Ennio tym motywem przywraca spokój, przypomina, jak dobrze żyć, jak postępować, uspokaja i głaszcze, przypomina, że życie ma sens. Jezuici w filmie właśnie to okazywali.