Film bardzo mi się podobał, zaciekawił mnie, ale jest cały czas pewien niedosyt.
Zgadzam się. Reżyser nie wytłumaczył nam fenomenu głównej bohaterki, przez cały film prawie nic nie mówi, nie chodzi na lekcje, ma smutną minę i patrzy się w dal. Nie widzę w tym rysu osobowości. Jedynie w scenie końcowej podczas rozmowy z Garrelem dowiadujemy się co myśli. Nawet nie była przejęta śmiercią kolegi. Kukła nie postać. Kolejna rzecz to legalność romansu z nauczycielem i wychodzi na to że francuzi nie widzą w tym nic nieprzyzwoitego :)
Dla mnie jej zachowanie jest dość zrozumiałe. Zauważ, że w jednej ze scen jej kuzyn mówi, że raptem tydzień wcześniej pochowała matkę, ojciec kompletnie się rozsypał i ktoś, kto przeżył śmierć bliskiej osoby wie, że w takich sytuacjach ludzie zachowują się irracjonalnie. Podejmują decyzje, których nigdy by nie podjęli. Robią rzeczy, których normalnie by nie zrobili. Ten wątek jest tak słabo rozwinięty, iż przecieka przez palce i łatwo go przeoczyć. Śmierć Otto w ogóle była dziwną sprawą, odnoszę wrażenie, że po wszystkich spłynęła jak woda po kaczce i to jest dziwaczne.