Ładne anime, całość ma swój wyjątkowy urok, ale film jest prawie o niczym. Zbyt prosta historia, chociaż przedstawiona dość czarująco. Brakuje w tej historii czegoś więcej, czegoś na co się czeka, ale niestety, całość zmierza ku napisom końcowym bez żadnych ubarwień fabularnych... a szkoda, bo mogło być lepiej niż "nieźle".
Dlatego uważam, że 6/10 jest wystarczającą oceną.
Eh co to był za wątek miłosny, no właśnie taki...prawdziwy. Ciepły. Kurde tak się sprawy mają na żywo. Ale dobrze że był w tle, że był tylko czynnikiem który popchnął bohaterkę do konkluzji, tym bardziej w uwolnieniu Taeko od dręczących myśli pomógł jej dojrzały facet czyli w tym przypadku Toshio. Na początku niby trochę taki głupkowaty, ale pod koniec uuuuu....wczułam się :-)
Ten film nie był o niczym. Nie potrzebował ubarwień fabularnych. Dzięki mistrzostwu twórców historia tak przyziemna, tak prosta, tak szara, mogła stać się najbardziej interesującą, wciągającą, wzruszającą opowieścią.
Było takie powiedzonko - "Życie pisze najlepsze scenariusze". Mogę się zgodzić, ale tylko pod warunkiem, że spojrzy się na nie z odpowiedniej strony. Tak właśnie stworzono ten film - opowiedziano to, co wszyscy znamy w nadzwyczaj piękny, subtelny sposób.
Jak najbardziej popieram :) Na 10 bym nie oceniła, ale uważam, ze film był w całej tej zwyczajności naprawdę bardzo dobry.
Nawet nie pamiętałam, że coś takiego napisałam - od maja musiałam się nabawić ogromnego cynizmu :) Ale dziękuję :)
Jedyne, co mnie raziło, to twarz głównej bohaterki, gorszego ryja nie narysowali w tym studiu w żadnym z filmów, które do tej pory widziałam :D Trochę mi to zakłócało odbiór filmu. Nie wiem, czy ktokolwiek także miał takie problemy z tym związane, haha
Zwróciłam uwagę na to, że Taeko nie była równie ładna, co Arietty, Chihiro, Sophie, Mononoke, Nausica i inne bohaterki Ghibli. Ale uznałam, że w takim życiowym filmie nie wszystko musi być piękne :)