Po obejrzeniu filmu zawsze oceniam go na filmweb, po to aby w przyszłości ponownie nie oglądać tej samej produkcji i żeby mieć wgląd, ogólny obraz mojego gustu, czyli to co mi się podoba, jakich przeważnie preferuję reżyserów, aktorów itd. Wynika z tego, że albo się nie znam na filmach albo Rain Man jest zdecydowanie przeceniony w swojej treści jak dla mnie. Zaznaczam - dla mnie.
Nie jest to może porywający film z super efektami, grą aktorską, udźwiękowaniem i fabułą, ale znowu nie jest to film aż taki zły, żeby go nie obejrzeć do końca. Jakież było moje wielkie zdziwienie kiedy sprawdziłem ile ten film zdobył nagród, nominacji i jaką ma wysoką średnią w internecie i poważanie wśród krytyków.
Czy ktoś może mi wyjaśnić co w tym dziele jest takiego niezwykłego, że wszyscy aż dostają na miejscu orgazmu z podekscytowania albo co w tym filmie Was uwiodło, że produkcję oceniliście tak wysoko?
Moja ocena 6/10. Idealnie pasująca do określenia produkcji - "niezły". Nie zły. Zły nie.
Przez moment, podczas oglądania tego filmu, nie czułem żebym oglądał coś rewelacyjnego, jedynie naprawdę dobrego. Film jednak zaczął czarować swoją magią z każdą następną sceną po tym jak Charlie zabiera brata ze sobą do Los Angeles.
Motyw przewodni grany w kilku momentach (np: gdy wychodzą z Wallbrook) mnie urzekł, nadał filmowi idealnego klimatu. Rola Dustina Hoffmana podbiła moje serce, to jak przedstawił rolę Raymana, jak się w niego wczuł to wszystko widać i czuć. Niesamowite ukazanie więzi między bohaterami, zmiana wewnętrzna Charliego i miłość do brata. Jednak gdyby nie świetne odegranie roli Charliego i Raymana oraz muzyka, dałbym filmowi 8.
Nie nazwałbym tego filmu do końca dramatem, bo to brzmi twardo. Film obyczajowy, komedio-dramat, więc nie ma co porównywać do jakiś cięższych dramatów. Film jest lekki, przyjemny i magiczny. Dlatego ludziom się tak podoba, chociaż szczerze to mało o nim słyszałem, a prawdę mówiąc do dowiedziałem się o nim tyko dlatego, że muzykę napisał Hans Zimmer.
Jeszcze odnosząc się do Twojego drugiego akapitu, to nie widzę wielu minusów w grze aktorskiej, udźwiękowienie jest cudowne jak już pisałem, a fabuła nie musi być porywająca, żeby była dobra. Ten film ma to coś, ten urok i tym zawdzięcza swoją sławę.
Pozdrawiam
Dzięki za solidną i wyczerpującą odpowiedź. Coś w tym jest co piszesz, ale wynika z tego, że dalej musiałbym szukać na siłę większych plusów, abym zaliczył film do moich ulubionych. Dlatego tego nie będę robił, zostaję przy tej 6.
Może i film jest lekkostrawny, no choćby dla amatora, który raz na parę dni usiądzie przed telewizorem, aczkolwiek znam masę innych tytułów, które nie są zbytnio wymagające, a cieszą oko i dają wiele do myślenia.
W moim zupełnie subiektywnym odczuciu ten film to absolutnie nic specjalnego. Nie rozumiem dlaczego ten film znajduje się na liście top 100. 6/10 to max na co ten film według mnie zasługuje. Czy Hoffman przekonująco zagrał autystyka? Może te 3 dekady temu było to odkrywcze, albo wbijające w fotel. Dziś jego gra wydaje mi się karykaturalna i absolutnie nieprzekonująca.
Nie będę ukrywał, że wybitnie nie lubię obu odtwórców głównych ról, jednak akurat w tym przypadku moje zdanie na temat obu aktorów nie miało najmniejszego wpływu na ocenę tego filmu. Ot, producent wybrał sobie aktorów będących ówcześnie na tak zwanym 'topie' i umieścił ich w obsadzie. Tom Cruise w tym filmie gra, jak Tom Cruise w latach osiemdziesiątych, a Dustin Hoffman próbuje nieudolnie grać mężczyznę dotkniętego autyzmem. Wciśnięto do tego scenariusz typowego kina familijnego pokazujący 'diametralną przemianę' jednego z głównych bohaterów, który ze zbuntowanego nowobogackiego japiszona przeistacza się w czułego, kochającego i opiekuńczego 'starszego' brata. Całość podlano lekkostrawnym komediowym sosikiem. Po premierze film został pozytywnie przyjęty i moje pierwsze podejście do 'Rain Man' miałem gdzieś na przełomie lat 80 i 90 na "FILM-NET" już jako do filmu, który dziś anglojęzyczni wydawcy określiliby jako 'widely - acclaimed'. Drugi seans zaliczyłem kilka miesięcy temu, właściwie zupełnie przypadkowo przeglądając pozycje z oferty 'Netflixa'.
Podsumowując - uważam, że film jest w najlepszym razie 'poprawny' i nie zasługuje na ocenę wyższą niż 6/10. Na dzień dzisiejszy potraktowałbym go jako komedię obyczajową, w której zestawiono po prostu dwie nie mające ze sobą zbyt wiele wspólnego postaci. Jeśli kogoś interesują filmy traktujące o tematyce osób z zaburzeniami (lub ograniczeniami) w zestawieniu z radzeniem sobie z rzeczywistością, albo zmuszonych do radzenia sobie w wyjątkowych okolicznościach, to jest kilka innych (moim zdaniem dużo lepszych) pozycji do obejrzenia. W wielu z nich, mniej (lub bardziej) wzięci aktorzy stworzyli znacznie bardziej przekonujące kreacje niż Dustin jako Raymond.
Film fajny, Twoja recenzja mniej...taka aż za bardzo na nie...a za dużo "nie" świadczy o braku obiektywizmu;)
Caly czas piszesz o tym że film nie zasługuje na więcej niż 6/10 A oceniłes na 8....