Trafiłem na ten film przypadkiem i mnie wciągnął.
Jeden z najlepszych polskich filmów.
Atmosfera jak z Kafki.
"Watykańskie młyny mielą wolno, ale..." tak i ten film toczy się sennie. Co nie oznacza, że nudnie. Intryga... boję się coś więcej napisać, bo odbiorę radość oglądania.
Dużym plusem jest to, że pochodzi z lat 60-tych. Dzisiaj byłby odebrany jako aktualny pamflet, aby nie powiedzieć - paszkwil. Czas go szlachetnie spatynował, nawet przydał dodatkowej głębi. Nie chodzi w tym filmie tylko o to, co się bezpośrednio w samym Watykanie dzieje. Można uznać Watykan jako rodzaj dekoracji i odczytać go jako analizę działania koterii w każdym obozie władzy.